Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2021

GDZIE MY SOM czyli 2-1 Anglia-PZPN

 Poziom ekscytacji meczem z Anglią taki, że pojechałem na rybkę do Ustki. Bo piękna pogoda i trzeba korzystać, bo w meczu "pogoda będzie niepiękna". W Ustce sporo ludzi, zamaskowani. Ale można tą słynną nadmorską rybkę, ze smażalni zjeść. No i pogoda, nadmorskie, słoneczne 15C. Sporo ludzi (środa!) na plaży. Czyli nawet mecz, w którym szanse jak "szansa Elizy", nie napinający nerwów. Luzik, Ustka, rybka z tacki z frytkami czyli klasyczna  klasyka. 1 połowa A mecz?  Nic ciekawego. Pierdoła Szpakowski "na mikrofonie", coś tam pierdaczący Juskowiak. A o czym tu mówić skoro jedyną "siłą" tej reprezentacji jest co mecz "straszenie rywali Lewandowskim" i bajki o super klasie Zielińskiego. A tu straszyć nie ma jak bo Lewy w Monachium się kuruje, a Zieliński to.... nie Deyna. Reszta wybiegła, biega, "gra w niskim pressingu" czyli angielskowo-meczowa- klasyka w polskim wydaniu. Po prostu Polacy pojechali do Londynu BO MUSIELI. Tak wylo

NA MARGINESIE MARGINESU (Andorra - przedostatnia w rankingu UEFA = 54 -ta)

 Pisanie o meczu z Andorrą to jak rozwodzenie się nad sparringiem Lecha z KKS Kalisz. Ot rozrywka i wydziwianie. No i okazja ( jak to Polacy kochają) by sobie ponarzekać. No to jazda. Znowu Milik "się przełamywał". Ten gościu musi mieć bardzo giętki kręgosłup ,bo gnie się, gnie i jakoś przełamać się nie może.A przecież w lidze włoskiej przełamał się (kilka sporych kontuzji) kilka razy!  Bo przecież jako napastnik wręcz MUSI mieć tzw liczby. A tu Andorra, są piły na jego głupi kaczan i pudło za pudłem. To tym bardziej irytujące, że  np taki Jóżwiak który "lisem pola karnego" nigdy nie był ma już "na koncie" 2 asysty bramkowe i jedną bramkę ( w el. do MŚ). Nawet Piątek strzelił (Węgrom), a także debiutant Świderski ,który dostał "swoje minuty końcowe" wcisnął kistę Andorze. Jak dodamy do tego ostatnie 3 bramki Lewego to okazuje się że Milik nie ma ni asysty, ni gola. Co za pizda. No i powinien zostać rzucony jako baranek na pożarcie wilkom z Anglii

A JEDNAK.... KRÓL JEST NAGI

To co czytywałem o Miliku przypomina mi bajkę o królewskich szatach.  Kto  czytał wie, kto nie czytał niech żałuje. Generalnie wszyscy zachwycali się "nowymi, niewidzialnymi szatami króla" i tylko dziecko miało odwagę krzyknąć "Patrzcie, przecież on jest nagi!" No i  od Euro czytam jaki to Milik super ,tylko że... jakoś nie idzie. A bo to inni "są brzydale", a to kontuzja, ale gdyby.... toby i w ogóle "duet Lewy/Milik to klasa światowa". No i kiedy tylko p. Arkadiusz jest zdrowy  to od razu awansuje na "podium boskości", że teraz to nam pokaże. I tak to trwało, trwało, aż tu dziś czytam  To : :  https://sport.tvp.pl/53001459/polska-andora-co-daje-reprezentacji-polski-gra-roberta-lewandowskiego-z-arkadiuszem-milikiem  A przecież już dawno wystarczyło spojrzeć na tzw. "cyferki" pokazujące jaki to  wkład w sukcesy kadry PZPN ma ten mityczny "król futbolu" i wręcz nie do odspawania partner Lewandowskiego. Trzeba konieczn

WZPN-PZPN 3-3 czyli "śruba z piruetem" komentatorów

 "Wielki szacunek, że zareagował selekcjoner"- tak o zestawieniu meczowej 11tki tej tzw kadry mówili "specjaliści-eksperci-znafcy". Ha, ha ha.  No tak,najlepiej najpierw wpuścić "leszczy" ( cienkiego od zawsze  Szymańskiego "owianego legendą dobrej gry w Rosji", debiutanta Helika grającego w zestawie na 3 obrońców czyli tak jak ta kadra prawie nigdy nie grała, ustawienie Bereszyńskiego jako..... trzeciego stopera, gra Milika cipowatego od zawsze, no i od dawna, bezproduktywnego Recę podającego najczęściej do tyłu) i potem "z błyskiem geniuszu ratować się" wstawiając "graczy Brzęczka" ( Józia, Piątka, Glika!) . To niby jest ta wielka jakość i geniusz trenera? Tym bardziej, że to eksperymentowanie personalne ( nieudane dodam) wypadło akurat na PIERWSZY i w sumie bardzo ważny mecz ( bo niby Węgrzy grożni). Ok, eksperymenty powinny być ,ale wtedy kiedy selekcjoner nieco "opatrzy się" ze swoimi piłkarzami. Nawet to stwier

DWIE FOTOGRAFIE

Ot dwie fotografie. O jakże różnej wymowie. Tu Tymoteusz Klupś  tak sobie trenuje dla zdrowia z 1 zespołem Lecha i "bawi się piłką", na drugiej fotce Jakub Moder zapierdala w meczu najlepszej ligi na świecie czyli w Premier League. Dlaczego akurat Klupś i Moder, a nie np Jóżwiak i Klupś (obaj przecież skrzydłowi). Ano dlatego, że OBAJ "fotogeniczni" Panowie debiutowali w 1 Lechu prawie w tym samym czasie. Było to parę minut debiutu dla każdego z nich ( obaj chyba po minucie). Klupś debiutował 18 lutego 2018, Moder nawet później bo  2 kwietnia 2018. Przy czym Klupś rozegrał ( jak zwał tak zwał te jego wejścia na boisko) 7 meczów w sezonie  "wiosna" 2017/2018. Moder tylko ten JEDEN - debiutancki jednominutowy meczyk. Czyli wydawało się że Klupś pójdzie jak burza.  Nie poszedł. Pałętał się w następnym sezonie 18/19 jako zmiennik ( 21 meczów- 1 bramka), jesienią następnego sezonu (19/20) "zagrał" 2 mecze ligowe. I widząc go w Lechu nijak nie mogłem

(po meczu z Jagą)... czyli ..... MOJE "DEŻAWJU"

  Kiedy tak oglądam mecze Lecha na wiosnę 2021 to mam nieoparte wrażenie ,że gdzieś/kiedyś TO widziałem? Takie moje deja vu. Dlaczego? No bo tak: 1 - Kiedy spojrzałem na skład meczowy "na Jagę" to na boisko wybiegło TRZECH Polaków ( Skóraś, Kamiński,Salamon- choć ten to taki "niby polski piłkarz"). I co ciekawe byli oni lepszymi graczami od pozostałych. Już kiedyś coś takiego widziałem. 2 - Kiedy przeczytałem skład/oglądnąłem mecz to znowu wydało mi się że "coś takiego już było". Van Der Hart (Burić)- Rogne (wysoki Vujadinović), Kraweć ( Kostewycz) - Ramirez ( gwiazdorzący na boisku Jevtić), Sykora ( wypisz wymaluj Radut, Barkroth a w porywach Makuszewski), Karlstroem ( jakość gry Muhara)- Johanssonn ( jakość gry niesławnego Niki Bille Nielsena). I nie mogłem z tego otrząsnąć się dość długo.  3 - Mecz jak mecz, ale skojarzył mi się dziwnie z przegranym (też w Poznaniu) meczem jesiennym 2020 z Wisłą Kraków. Wynik inny (wtedy było 0-1), ale podobny poziom ro

LECH -JAGA

 Śmiać mi się chce kiedy słyszę o mitycznym "niewygodnym rywalu" i "że statystycznie Jaga ma szansę na przełamanie". Bo to szukanie czarów w ponoć pragmatycznej rzeczywistości 21 wieku. Skąd to moje rozbawienie? Bo to mi przypomina zakopywanie "kurzej łapki" pod bramka rywala przez szamana. Jesteś dobry to szanse na wygrane rosną, jesteś słaby, maleją. Proste. I w tym sezonie Jagiellonia jest z tych "z drugiej połówki tabeli". Popełnili straszliwy błąd zwalniając trenera Marmota i zatrudniając Zająca. Coś jak czasy kiedy Lech  zatrudnił Nawałkę. I teraz płacą za ten błąd. Bo Jaga tak naprawdę jest cały czas jaka jest i LEuropy nie zawojuje. No i nijak się nie ucieszyłem, że Marciniak sędziuje ten mecz! Zresztą.... 3 żółte kartki dla Jagi i 1 dla Lecha to  "żółte szaleństwo". A tak przy okazji od komentatora Laskowskiego dowiedziałem się że Lech "zbiera" najmniej żółtych kartek w sezonie! 1 połowa Dziwne, ale się ucieszyłem kie

ZERO-ZERO gówniany remisowy wynik z Piastem, mecz niezgorszy

 Nie będę pisał "przez przekorę" ,że coś tam drgnęło, ale także "nie przyłączą się" do rozczarowanych. Każdy mecz to mecz do oceny. Inaczej byłoby bez sensu oglądać tę ligową kopaninę od 1 do ostatniego meczu. Po prostu wystarczyłyby skróty na "EkstraklasaTV" i czasem jakaś transmisja i wystarczy. No ,ale kibol po prostu kibicuje zatem nie odpuszcza meczów. Nawet gdy pozostaje w końcu ten nędzny remis ( chyba najgorszy) 0-0 i "tyle zysku co w pysku" czyli JEDEN punkt. Dobra, o meczu. Akurat całkiem niezłe ligowe granie. Piast dobrze grający "piłką". Lech już celniej podaje - co mnie bardzo cieszy. To mnie wkurwiało na maksa w poprzednich wygranych nawet meczach. Te niecelne kopanie. To się poprawiło. Co widzieliście- Sykora to tragedia, Ramirez cały czas grający "mecz z  samym sobą" i pchający się dryblingiem na 3 rywali! To piłkarski głupek! Najlepsi- Hart,Salamon,Kamiński Beznadziejni do bólu - Sykora, Ramirez, Nie widzę

JAK JEST... TERAZ....z Kolejorzem ?

  Postanowiłem zadać proste pytanie. I odpowiedż poprzeć jakimiś tam danymi. Tak by nie było powszechnego w necie "swobodnego, letkiego popierdalania". Mam czasami wrażenie ,że w polskiej mentalności szczególna moda na popadanie w skrajności. Od powszechnego chwalenia ( Lech po awansie do grupy LE) i zdawania po raz któryś pytania " kto mistrzem i dlaczego nie Lech" ( przypominam je , bo już padło takie pytanie za tzw czasów Smudy). Euforia, powszechne nawijanie o sukcesie, otwieramy lodówkę ,a z niej "wypada Lech". Wszędzie pochwały, aż można się zrzygać od tego przesłodzonego lukrowania. Jak łatwo ot tak nagle przegiąć kutasem na drugą stronę  ( patrz równie słynna odzywka Probierza "podrzucali, podrzucali i zapomnieli złapać") i aby prawie jak za pstryknięciem przełącznika te nastroje zmieniły się , by teraz zaczęto zapalać znicze "na grobie Lecha". Nigdy nie lubiłem takich skrajności . Stąd np. moje zdystansowanie w patrzeniu na ba

ZASAD STAROPOLSKICH MUS SIĘ TRZYMAĆ

 Wczoraj pisałem o strasznym zmieszaniu przeze mnie lig i poziomów gry ( pomieszałem = rezerwy 2 liga + 2 mecze w Ekstra o różnej, bardzo różnej mocy+ Premier League i na deserek najdroższy koniak czyli Henessy Paradis Cognac = 4 990 plz za 0,7 literka . Znaczy się Bayern Monachium - BVB Dortmund). No i bez kaca piłkarskiego się nie obyło. Zupełnie nie chciało mi się otwierać oka o 15 tej na mecz Kolejorza w Szczecinie. Zdarzyło mi się to po raz drugi, od wielu, wielu lat , w przypadku meczu Kolejorza. Nie miałem zdrowia ,by się męczyć, ogryzać pazury.  Najpierw w niedzielę, o 21szej sprawdziłem wyniki kolejki, a potem odpaliłem sobie powtórkę tegoż meczu, wiedząc o wygranej. Dobra decyzja. Bo bez żalu, bez oczekiwań, napięć przeleciało mi te 93 minuty grania z "replayu". Trochę późno piszę, zainteresowani przelecieli pewnie inne miejsca więc krótko i na temat: 1- Bardzo dobra decyzja Żurawia by "na" szybkich Kucharczyka i Kowalczyka ustawić Kamyka! Runjaić dość na

STARA ZASADA - NIE MIESZAĆ

 Jest impreza więc jest i tzw" co nieco" czyli trunki. I najmądrzejsza zasada imprezowa ,by nie zaczynać od szampana,nie popijać piwem, dokładać wódkę, dla zmiany smaku przełamać wiśniówką i na deser walnąć dużą szklanę łychy, bo już suszy. Wystarczy raz spróbować takiego szaleństwa ,by  sobie w mózgu ,po takim doświadczeniu alkoholicznym, wypalić grubymi literami  fundamentalną zasadę "NIE MIESZAĆ". Czasami coś podobnego ( nie mieszać) dotyczy także i innych spraw i może niekoniecznie dopada nas kac fizyczny, ale np moralniak czy kompletne pomieszanie wszystkiego. Z zachłanności , dzisiaj, po kolej odpalałem : 1- mecz rezerw Lecha - Sokół Ostróda 1-1 90 min 2- Lubin-Jaga 2 połowa 2-0 3 - Bayern- BVB - 4-2 2 połowa 4- Raków- Cracovia 2 połowa 2-0 5- Brighton-Leicester  1-2 i też tylko 2 część meczu Dużo pisać, ale może lepiej przypomnieć co było pierwsze, a może najlepsze w tej 4,5 godzinnej imprezce? Anyżówka ? Koniak? Nalewka na pigwie? Tequilla? Albo co było str

O TRENERACH (kkslech.com)

  Bywam na portalu kkslech.com. Z różną częstotliwością. Niestety im dłużej czytam, tym bardziej mnie ich teksty po prostu NUDZĄ. To jest "trąbienie w jedną trąbkę", a każde pozytywistyczny tekst odbierany jest przez Wiarę jako "lizanie dupy Rutkom". A ja (kibol Kolejorza) po prostu chcę zachować trzeźwość myślenia, a nie "po pijoku wyrywać sztachety by lać Ruskich". I nie uważam odmiennego zdania CZĘŚCI tzw. społeczności jako coś złego, wręcz skłania mnie dobry, konkretny tekst do przemyśleń i wniosków. No ale to"zawracanie jak pijany u dżwi" (jak opisywała taki stan pisania w kółko tego samego - Moja Kochana Babcia z Wildy)  i stwierdzanie że w zimie jest zimno, w lecie na plaży jest ciepło to dla mnie nieco przydużo. Jednak w odpowiedzi na "artykuł"   https://kkslech.com/2021/03/05/trzy-profile-przyszlego-trenera/comment-page-1/#comment-831445 Napisałem TO: Przyłączam się do pytania @Franco. Proste pytanie. Konkretne. Jaki ma być tre

INTERNET NIE ZAPOMINA

 Internet nie zapomina obietnic. I trzeba dobrze ważyć wypowiedziane słowa. Lepiej już nic konkretnego nie mówić niż składać deklaracje. Internauta bez problemu przecież znajdzie taki zapis z konferencji i zdziwiony zmarszczy czoło. Tak jak ja i kilu mi podobnych gdy słuchałem kilka tygodni temu trenera Lecha mówiącego - ciężkie boiska - zła pogoda - rywal gra antyfutbol stojąc w 10 na swojej 16ce. No i o wiele wcześniej stwierdzenie - nauka z LE nie pójdzie na marne, to była dobra lekcja.  Gdy to mówił (styczeń/przełom lutego) można było jeszcze wierzyć w boiska, pogodę, murarski futbol i naukę która przyniesie owoce. Wystarczył jednak TYLKO JEDEN WAŻNY MECZ ,by to wszystko poszło w diabły, a gadanie okazało się klasycznym wciskaniem kitu. Bo w piłce wiara to nie to co w kościele. Tam nie trzeba przygotowywać się w Turcji by pójść na mszę , kilka razy klękać i śpiewać. Bo do Kościoła chodzą amatorzy z różnym poziomem "wytrenowania" i często w bardzo podeszłym wieku. Tu mam

PUCHAR POLSKI Lech-Raków 0-2

Można dużo pisać. Wymądrzać się. "Robić za trenera". Ale po co? Wygrała (banalny wniosek) drużyna która CELNIEJ PODAWAŁA SOBIE PIŁKĘ. To wniosek nr 1. Wniosek nr 2 to większe zaangażowanie, prostsza gra, szybsze granie piłką (celne).  Takie wnioski oczywiste nawet dla Pani Krysi oglądającej z mężem mecz i co chwila ruszającej sprawdzić do kuchni czy się nie przypaliła pieczeń.. I nijak prawie od początku meczu było szukać optymizmu. Przez 80 minut meczu tak naprawdę Raków panował w grze. Może nie na całym boisku, ale po prostu grał lepiej. Lech "tkał koronki" a tacy "gwiazdorzy" jak Kamiński ( szkoda że tak go oceniam ale piszę co widziałem) Tiba ,Ramirez chcieli sami wygrać mecz grając często "z klapkami na oczach jak u konia". Najsłabiej, że w Lechu NAJLEPSZY był bramkarz Bednarek. W drużynie "chcącej grać ładny ofensywny futbol z dużą ilością bramek" ( prawie cytat z Żurawia). Ze smutkiem słucham jak Żuraw  od pewnego czasu, w każdym