Internet nie zapomina obietnic. I trzeba dobrze ważyć wypowiedziane słowa.
Lepiej już nic konkretnego nie mówić niż składać deklaracje. Internauta bez problemu przecież znajdzie taki zapis z konferencji i zdziwiony zmarszczy czoło.
Tak jak ja i kilu mi podobnych gdy słuchałem kilka tygodni temu trenera Lecha mówiącego - ciężkie boiska- zła pogoda- rywal gra antyfutbol stojąc w 10 na swojej 16ce. No i o wiele wcześniej stwierdzenie - nauka z LE nie pójdzie na marne, to była dobra lekcja.
Gdy to mówił (styczeń/przełom lutego) można było jeszcze wierzyć w boiska, pogodę, murarski futbol i naukę która przyniesie owoce.
Wystarczył jednak TYLKO JEDEN WAŻNY MECZ ,by to wszystko poszło w diabły, a gadanie okazało się klasycznym wciskaniem kitu. Bo w piłce wiara to nie to co w kościele. Tam nie trzeba przygotowywać się w Turcji by pójść na mszę , kilka razy klękać i śpiewać.
Bo do Kościoła chodzą amatorzy z różnym poziomem "wytrenowania" i często w bardzo podeszłym wieku.
Tu mamy zawodowców! Gości którzy biorą bejmy za bieganie po boisku , kopanie pęcherza napełnionego powietrzem i WYGRYWANIE ! I tylko sukces się liczy. Nie sam "udział w widowisku".
Wczoraj było wszystko jak "marzenie Żurawia" - dobra pogoda - nie padało- murawa niemal idealna- rywal bez (praktycznie ) wielkich gwiazd, a na dodatek nie murujący bramki, wręcz przez 75% meczu prowadzący grę, organizujący widowisko.
Lech banalnie i po prostu nie dorósł do idealnego scenariusza!
Może byłoby fajnie gdyby było -16C, zmrożone, nierówne boisko, padający śnieg? No tak ale "tak w Europie nie grają". W Europie- boiska, pogoda, rywale wybitnie na plus.
Czyli nauka poszła w diabły. Uczeń zamiast uważać czytał komiksy, podrywał sąsiadkę z drugie ławki, strzelał z ryżu w ucho kolegi. No był niby na lekcji, brał udział ,ale czego się nauczył? Niczego!
Już nawet nie powtarzam się po raz któryś, że nie ma drużyny, bo dobry trener "rzyżbi" w tym co ma. Np Papszun ma w drużynie "porzuconych w lidze" wielu graczy - ot tak ci co od razu przychodzą mi do głowy - Cebula, Kun, Gutkovskis, Arak. Niby tacy sobie piłkarze, ale sprali "gwiazdy".
Tak- tłumaczyć można "kibolskim prostaczkom" ile wlezie , ale na końcu nikt nie zakłamie porażki- W IDEALNYCH WARUNKACH !
Komentarze
Prześlij komentarz