Przejdź do głównej zawartości

STARA ZASADA - NIE MIESZAĆ

 Jest impreza więc jest i tzw" co nieco" czyli trunki. I najmądrzejsza zasada imprezowa ,by nie zaczynać od szampana,nie popijać piwem, dokładać wódkę, dla zmiany smaku przełamać wiśniówką i na deser walnąć dużą szklanę łychy, bo już suszy.

Wystarczy raz spróbować takiego szaleństwa ,by  sobie w mózgu ,po takim doświadczeniu alkoholicznym, wypalić grubymi literami  fundamentalną zasadę "NIE MIESZAĆ".

Czasami coś podobnego ( nie mieszać) dotyczy także i innych spraw i może niekoniecznie dopada nas kac fizyczny, ale np moralniak czy kompletne pomieszanie wszystkiego.

Z zachłanności , dzisiaj, po kolej odpalałem :

1- mecz rezerw Lecha - Sokół Ostróda 1-1 90 min

2- Lubin-Jaga 2 połowa 2-0

3 - Bayern- BVB - 4-2 2 połowa

4- Raków- Cracovia 2 połowa 2-0

5- Brighton-Leicester  1-2 i też tylko 2 część meczu

Dużo pisać, ale może lepiej przypomnieć co było pierwsze, a może najlepsze w tej 4,5 godzinnej imprezce? Anyżówka ? Koniak? Nalewka na pigwie? Tequilla?

Albo co było straszne , męczliwe, wymiotne jak np słodki likier gruszkowy czy wódka o smaku mango lub kiwi... brrrr.

No dobra: 

Oczywiście ponad tym wszystkim był mecz Bayernu. Poziom grania, szybkość,pressing, zorganizowana bieganina cały czas, celność podań, energia, zaangażowanie, szczelna wygimanstykowana obrona ( mimo 6 bramek!) pomysłowość ( i tak dalej) na poziomie starych meczów Realu , albo Liverpoolu. Szczena opadała, piłka krążyła jak wściekła, pressing faktycznie był WYSOKI bez przerwy nie tylko z nazwy, emocji na kilka meczów Bundesligi i na pół sezonu Ekstraklasy (Haaland 2 bramki, Lewy- TRZY!). Do 88 minuty było 2-2 ( BVB prowadziło już w 1połowie- nie oglądanej- nawet 0-2!). A potem pyk, pyk i zrobiło się zwycięstwo Bayernu 4-2. Myślę, że większość piłkarzy Ekstra oglądających (ewentualnie) ten mecz mogło zdecydować się na zmianę dyscypliny sportowej np na.... kręgle, albo rzutki. Albo porzucić dziecięce marzenia by grać w Bayernie.

Potem ( z sentymentu ) rezerwy Lecha. Rezerwy strzeliły bramkę z gry (Karbownik Jakub), rywal z karnego w 94 minucie. Rękę zrobił ten "uj"  Smajdor. Jak wiecie czytając tego bloga uważam, że to już "produkt odpadowy Akademii" i lepiej byłoby dla mnie i moich nerwów gdybym go ( jak np Marciniaka czy Wojtkowiaka) nie oglądał w rezerwach. Meczu nie będę mielił, jest na You Tube Lech.TV.

Po rezerwach Lubin grający w dziada z usychającą Jagą ( nie dziwne gdy trenerem Jagi taki "prawdziwek" jak Zając.) Co ciekawe, wygrali "tylko" 2-0 ,a mogli.... 7-0 !

No Bayern ,a po nim nasza skrzypiąca słomiano-buraczana i poruszająca się z gracją wozu drabinistego z gnojem rzeczywistość ligowa. Czym akurat zaskoczył mnie mocno  Raków. No bo "druga/trzecia siła w lidze" pogromca Lecha w PP a tutaj "mała kuśka" czyli w CAŁYM meczu strzelali 6 razy, a celnie....  uwaga, uwaga.... JEDEN RAZ !

No i na koniec (nie na deser) :

Brighton- Leicester. I 1-2.

 Poziom ( w skali Bayernu-BVB =100%) to tak 50%. Polskie mecze w porywach 20%. Raków - 5%. Jak widać przepaść.

Żeby nie trzymać w niepewności- Moder cały mecz w rezerwie, Karbownik w hotelu na łóżku.

Modziu mógł sobie przez 69 minut pogadać przez komórkę z Jóżiem , który dopiero w 69' min wszedł na boisko, w przegranym meczu ,1-0  z Coventry ( sąsiadem w tabeli, miejsce niżej). Derby ma zaledwie  4 punkty przewagi nad strefą spadkową!

No i mógł na Skypie poplotkować z Gumą, który też kwitł na ławce , gdy jego koledzy z Augsburga przegrali 2-1 z Herthą. Jedynym który ( z lechitów) "ściągnął skalp" był Janek Bednarek - bo on i koledzy wygrali na wyjeżdzie z Sheffield (ostatnia drużyna w tabeli) -- 0-2 !

Uff. Jutro kac tym mocniejszy, bo mecz Kolejorza. I znowu "strzały w kierunku bramki, piłka zkiełzła,dobry zamiar, dał się sfaulować, zagrał genialnie ale koledzy go nie zrozumieli, żeby strzelić gola trzeba trafić w bramkę, biegł z rywalem na plecach mają potencjał - jaki?".

No i coś co bawi okrutnie - ZŁY STAN BOISKA UTRUDNIAŁ WIDOWISKOWĄ GRĘ.....  hahahahahahahaha.......







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

TO JUŻ JEST KONIEC......

....NIE MA JUŻ NIC, JESTEŚMY WOLNI MOŻEMY IŚĆ   :-) Po 10 latach ( tak tak) pisania bloga (najpierw na interiii, potem już na Goglu czyli "Luta z całej epy" i wreszcie tutaj) przyszedł ten  ostatni wpis. Coś się  skończyło czego oznakiem było coraz mniej ochoty we mnie  by "mielić słomę", wydziwiać na poziom polskiej "nogi". Sam zauważyłem że odstępy między wpisami  zaczęły rosnąć. A i nawet  kiedy tych wpisów było wcale sporo to i czytających mało. Czyli "rynek czytelniczy" padł i moje "piłkarskie objawienia" stały się niestety "mendzeniem i pojękiwaniem". Zapotrzebowanie na  pisaninę na tym blogu spadło więc  doszedłem do oczywistego wniosku, że szkoda zajmować miejsce na serwerze. "Dajmy szansę młodszym"... ha ha ha ha ha. Już raz dopadło mnie zniechęcenie, teraz po prostu utwierdziłem się w przekonaniu, że nie mam ochoty dalej ciągnąć tego bloga za nogi. Piszę to z szacunku dla tych co czasem TU zaglądali. Żeby w...

WIKTOR PLEŚNIEROWICZ

Wiktor Pleśnierowicz odchodzi z Lecha do... Miedzi Legnica ( 1 liga). Nie byloby w tym nic takiego gdyby nie : 1 - niedawno wrócił z rocznego wypożyczenia do Włoch a konkretnie do AS Roma. No.. do juniorów tego zespołu ( Primavera). 2 - odchodząc tam był zauważany jako "talent". Tym bardziej że ten "talent" wygrzebał z Aklademii Nenad Bjelica. Trener wypowiadający się o Wiktorze bardzo pozytywnie. I trochę ciągał go po obozach No tyle fakty.  Jak dla mnie już w momencie kiedy Pleśnierowicz "pakował walizki" do Włoch ten ruch rozbawił mnie. Zastanawiałem się na co liczył młody piłkarz. W Serie A trzeba być "kimś", nawet w Primaverze. A Wiktor był "nikim". Przeciętnie grał w MPolski Juniorów starszych 2018, przeciętnie grał w sparringach u Bjelicy, nawet nie zdebiutował w Ekstraklasie. No dobra.  Nie zadebiutował ale...nie bylo żadnego "ale".      Nic nie pograł w Primavera ( 847 minut zaledwie w rok!). Trochę podobnie jak Robe...

TiM SPIRIT (Lech-Zabrze 1-1)

 Można w drużynie kogoś lubieć lub nie. Generalnie nie ma to znaczenia kiedy przychodzi do meczu. Tak mówią sobie amatorzy w amatorskich ligach. Ten Czesiu który wszystkich wkurwia.... ale strzelił przecież ostatnio 2 bramki jest w sumie "w porzo". Wybiegając jesteśmy jako drużyna razem i jeździmy na dupskach. Kurde. Patrząc na Lecha widzę "pospolite ruszenie". Ludzi którzy dziś wstając złóżka patrzą w kalendarz i widząc wpisane "na dzisiaj" -MECZ Z GÓRNIKIEM ZABRZE. Myślą sobie - osz kurwa... dzisiaj? Poważnie? Po co? Znowu będą na nas gwizdać. No tak, ale NIKT nie gwiżdże na piłkarzy wygrywających. Jakie to proste. Lecha to zbieranina a nie drużyna ( o jaki ładny rym). Turyści- Rogne ( znowu "drobna kontuzja" w 91 minucie) Johanssonn ( no coś trzeba robić by skasować, na przykład pobiegać) Ramirez ( no ludzie przecież mam dobre chęci) Sykora ( jestem zajebisty bo byłem w kadrze Czech). To ci co od razu mi przychodzą na myśl. Lech to dzisiaj nie...