Przejdź do głównej zawartości

CUDZE CHWALICIE........

 Prawie tak jak to co w tytule, można byłoby skwitować mecz Leicester-Brighton w Pucharze Anglii.

Wynik 1-0 dla Leicester.

Na początek zaskoczenia. Trener Brigton wystawił od początku meczu Modera i Karbownika . I zostawił ich na boisku do końcowych minut spotkania.Wystawił też kilku graczy niewiele grających w lidze.

Tak.. słowo "spotkanie" byłoby tu jak najbardziej na miejscu. Spotkały się dwie drużyny, w składach zaskakujących, obie oszczędzające się przed następną rundą Premier League. I robiących wrażenie jakby grały o "Puchar Pasztetowej" ( przypominam słynne określenie Pucharu Ligi - autorstwa Franciszka Smudy ).

Puste trybuny, terminy słabe, musieli jednak rozegrać pucharowy "sparring" . Trenerzy nie ryzykowali, obie drużyny zagrały zachowawczo.

W statystykach po meczu to było aż nadto widoczne:

wynik : 1-0

strzałów: 6-8

celnych strzałów (uwaga) - 1-1. 

A co najciekawsze ten pierwszy celny był autorstwa Brighton... tu też uwaga... to było dopiero w 83 minucie! Drugi celny w meczu ( ten autorstwa Leicester) to był GOL w 94 minucie meczu, gdy sekundy dzieliły obie drużyny od dogrywki. Bramka banalna, gościu strzelił kompletnie nieobstawiony z centry, takiej wrzutki po krótkim rozegraniu rogu, glową, z 3 metrów!

Uff, chyba obie drużyny odetchnęły , bo robiły wrażenie jakby chciały odbębnić mecz. Dziwne to w tak słynnej z walki, grania do ostatniego gwizdka lidze angielskiej. A ten akurat mecz jako żywo przypominał co lepsze ( nie najlepsze) mecze naszej ubożuchnej Ekstraklasy.

Moder? Grał przytomnie, w swoim lechickim stylu, tak z pażdziernika, czyli celne przytomne podania, ale nic więcej. Karbownik biegał, biegał, rywale go nie zdeptali i..... tyle.

Tak surowo oceniając obydwu graczy... nie pokazali nic wielkiego, w NIEWIELKIM meczu.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

TO JUŻ JEST KONIEC......

....NIE MA JUŻ NIC, JESTEŚMY WOLNI MOŻEMY IŚĆ   :-) Po 10 latach ( tak tak) pisania bloga (najpierw na interiii, potem już na Goglu czyli "Luta z całej epy" i wreszcie tutaj) przyszedł ten  ostatni wpis. Coś się  skończyło czego oznakiem było coraz mniej ochoty we mnie  by "mielić słomę", wydziwiać na poziom polskiej "nogi". Sam zauważyłem że odstępy między wpisami  zaczęły rosnąć. A i nawet  kiedy tych wpisów było wcale sporo to i czytających mało. Czyli "rynek czytelniczy" padł i moje "piłkarskie objawienia" stały się niestety "mendzeniem i pojękiwaniem". Zapotrzebowanie na  pisaninę na tym blogu spadło więc  doszedłem do oczywistego wniosku, że szkoda zajmować miejsce na serwerze. "Dajmy szansę młodszym"... ha ha ha ha ha. Już raz dopadło mnie zniechęcenie, teraz po prostu utwierdziłem się w przekonaniu, że nie mam ochoty dalej ciągnąć tego bloga za nogi. Piszę to z szacunku dla tych co czasem TU zaglądali. Żeby w...

WIKTOR PLEŚNIEROWICZ

Wiktor Pleśnierowicz odchodzi z Lecha do... Miedzi Legnica ( 1 liga). Nie byloby w tym nic takiego gdyby nie : 1 - niedawno wrócił z rocznego wypożyczenia do Włoch a konkretnie do AS Roma. No.. do juniorów tego zespołu ( Primavera). 2 - odchodząc tam był zauważany jako "talent". Tym bardziej że ten "talent" wygrzebał z Aklademii Nenad Bjelica. Trener wypowiadający się o Wiktorze bardzo pozytywnie. I trochę ciągał go po obozach No tyle fakty.  Jak dla mnie już w momencie kiedy Pleśnierowicz "pakował walizki" do Włoch ten ruch rozbawił mnie. Zastanawiałem się na co liczył młody piłkarz. W Serie A trzeba być "kimś", nawet w Primaverze. A Wiktor był "nikim". Przeciętnie grał w MPolski Juniorów starszych 2018, przeciętnie grał w sparringach u Bjelicy, nawet nie zdebiutował w Ekstraklasie. No dobra.  Nie zadebiutował ale...nie bylo żadnego "ale".      Nic nie pograł w Primavera ( 847 minut zaledwie w rok!). Trochę podobnie jak Robe...

TiM SPIRIT (Lech-Zabrze 1-1)

 Można w drużynie kogoś lubieć lub nie. Generalnie nie ma to znaczenia kiedy przychodzi do meczu. Tak mówią sobie amatorzy w amatorskich ligach. Ten Czesiu który wszystkich wkurwia.... ale strzelił przecież ostatnio 2 bramki jest w sumie "w porzo". Wybiegając jesteśmy jako drużyna razem i jeździmy na dupskach. Kurde. Patrząc na Lecha widzę "pospolite ruszenie". Ludzi którzy dziś wstając złóżka patrzą w kalendarz i widząc wpisane "na dzisiaj" -MECZ Z GÓRNIKIEM ZABRZE. Myślą sobie - osz kurwa... dzisiaj? Poważnie? Po co? Znowu będą na nas gwizdać. No tak, ale NIKT nie gwiżdże na piłkarzy wygrywających. Jakie to proste. Lecha to zbieranina a nie drużyna ( o jaki ładny rym). Turyści- Rogne ( znowu "drobna kontuzja" w 91 minucie) Johanssonn ( no coś trzeba robić by skasować, na przykład pobiegać) Ramirez ( no ludzie przecież mam dobre chęci) Sykora ( jestem zajebisty bo byłem w kadrze Czech). To ci co od razu mi przychodzą na myśl. Lech to dzisiaj nie...