Coś się porobiło niedobrego z językiem polskim.
Powstają na fali "nowoczesności i równouprawnienia"debilne słowa np: nie pani psycholog, a psycholożka, brafitterka ( dla niezorientowanych to "zawód" wybierania odpowiednich..... biustonoszy) a nawet STRAŻACZKA. Nie dość ,że zostaliśmy już w podstawówce przywaleni imiesłowami, przydawkami, przysłówkami, interpunkcją to jeszcze radośnie dorzuca się ( np uczącym się polskiego piłkarzom ) następne słowne dziwolągi.
Swoją drogą ciekawe czy jak ktoś w podstawówce napisze (opisując kobietę strażaka w akcji, w czasie pożaru) po prostu STRAŻAK, w wypracowaniu "z polaka", zamiast STRAŻACZKA to czy zostanie "ukarany" za błąd gramatyczny. No chyba że niedługo polski podzieli się na język OFICJALNY (strażaczka) i NIEOFICJALNY (strażak/ pani strażak). Biedne dzieciaki !
W tym kontekście jakby mniej idiotyczne wydadzą się wypowiedzi komentatorów ,które zaraz zacytuję:
Numer 1- Żewłakow ( Legła-Raków)
--- Tutaj Legia tak jakby trochę pewniejsza ( co za zapętlenie językowe godne niezapomnianego Wałęsy i co tu kurna biega ?)
Numer 2 - Mielcarski (wielki ,a głupi i mecz Wisła Skisła-Jaga)
-- On miał dobre zagrania dotychczas -- dwa/trzy wymuszenia faulu
-- Te dwie interwencje bardzo trudne wybronił bramkarz Jagiellonii
-- Fenomenalna akcja KILKUSEKUNDOWA
-- Bramkarz Jagiellonii utrzymał piłkę w rękach co nie każdemu bramkarzowi się udaje
-- Lepiej przerwać grę niż ryzykować domysły czy jest dobrze czy jest żle
-- Okazje po takich strzałach z dystansu, w jednych i w drugich wydaniu
Numer 3 - Szpakowski ( mecz w jakiś tam klubowych mistrzostwach u Arabów, Bayern - Al Alhy)
-- tutaj mieliśmy jakieś nadciągnięcie włokien mięśniowych
-- był SFOKUSOWANY na strzał
-- Boateng WYGIĘTY jak struna ( nie wyciągnięty?)
-- mają jeszcze 15 minut by strzelić jakiegoś gola ( 75' meczu, no kurwa odkrywcze!)
-- Boateng tradycyjnie wykorzystał Neuera ( no po mojemu to hit lutego!)
-- Nie do przodu a do tyłu, wykorzystanie Alaby :-)
No cóż, trafiłem na trójkę "złotoustych" ,których od biedy mógłby pokonać niezapomniany Kaziu Węgrzyn ( jak widzę wyślizgany z telewizji). Najgorsze w ich pierdoleniu jest to ,że uważają się za guru piłki nożnej. Jeden wymyśla jakieś arkady językowe, a drugi plecie bez ładu i składu, trzeci po prostu radośnie bredzi "z wykorzystaniem mikrofonu" tak od lat.
No i ci panowie nie mają żadnej lekkości gadania ( jak np Laskowski czy dowcipas Patyra), a walą gnioty "podpierając się" swoją byłą sławą piłkarską ,albo statutem weterana komentatorki. A przecież nie mają prawa ,plotąc takie piramidalne bzdury "po polskiemu", być komentatorami.
Wiem... są od nich nie "gorsi" ( np tacy: Kołtoń, Iwanow, Olbrycht, Jagoda, Mila), no ale trafiłem niedawno akurat na tych trzech "ekspertów od języka polskiego".
"Było śmieszno i straszno".
Komentarze
Prześlij komentarz