Rozdzierać szat nie chce mi się. Bo i po co. Świat (na szczęście) dalej istnieje. Mecz zaledwie ligowy.
Kto chciał , oglądał, kto nie, pewnie oglądnie powtórki. Zatem krótko i na temat.
Lech słaby.
Sędzia idota, nie za bardzo wiedzący co się dzieje. Odsyłam do zamieszania pod koniec 1 połowy. Ani on, ani nikt na boisku nie za bardzo wiedział co się odpierdala. Dawno takiego cyrku w wykonaniu sędziego nie widziałem. To szykował się ,mby dać czerwoną kartkę, to rozmawiał z kapitanami, to ruszał do telewizora VARu. I swój występ podsumował niezadługo karnym dla Pogoni... którego... nie było!
Przegrana to przegrana. Było już wiele meczów i pewnie jeszcze wiele będzie.
Przyznam, do końca tego "występu" nie dotrwałem. A wpisywać się do czarnowidzkiej "grupy wieszczących koniec świata" i tak się nie wpiszę. Póki jestem kibolem Lecha.
Wręcz dalej jestem ciekawy jak sobie z całym tym pasztetem poradzi Dariusz Żuraw. Bo rękami i nogami podpisuję się ,by pozostał na stanowisku do końca tego sezonu.
Bo przecież wiemy : faceta poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. A z tym składem będzie i tak jak będzie. Cuda skończyły się w biblijnej Kanie Galilejskiej.
Czuję zapach piekącego się piernika !
Zatem dobranoc.
Komentarze
Prześlij komentarz