Przejdź do głównej zawartości

KABARET - LECH POZNAŃ

Legia-Lech bramka PO meczu, Lech-Raków bramka PO meczu, Standard-Lech-bramka PO meczu. Stracone bramki w końcówkach meczów ze Śląskiem i Lubinem, oraz Płockiem.

Przyznam, że jak długo żyję nie widziałem zespołu który praktycznie w 2 miesiące przegrałby/zremisował 3 mecze PO KOLEI (nie liczę PP) tracąc bramki w 92-94 minucie. To zakrawa na jakiś rekord Guinessa który trudno będzie poprawić, no chyba że Lech "doda do kolekcji" następny taki mecz.

Nawet dla mnie, kibola Lecha ta sytuacja jest niewiarygodna. Zakrawa na dobry, a zarazem debilny żart. Bo przecież TRZY RAZY i trzy razy zafasować bramkę w doliczanym czasie i to kiedy do końca meczu pozostają 2-3 sekundy?
W sumie nawet mi teraz nie żal Lecha, bo nienawidzę frajerów. A ta DRUŻYNA to drużyna CIĘŻKICH FRAJERÓW. I jako taka zasługuje sobie na to co ma czyli... dupę z tyłu, przegrane mecze, roztrwonione bejmy ( mogli skasować za wygraną w Liege kilka setek  Euro ).

Męczy mnie to  stawianie na "klasę Lecha" gdy ten gra jak drużyna frajerów. I nie wierzę ,by w tym sezonie ta drużyna tak naprawdę "zarządziła". Bo na mnie robi wrażenie "zwarzonej".
Oczywiście PRL-liga cieńka, ale już wiele razy pisałem- to LE jest miernikiem klasy. I niestety dzisiejszy mecz potwierdził, że to "nasza powiatowa Polska" , a nie wielkie piłkarskie salony. Przykre, że Lech rozmienia to dobre wrażenie które po sobie zostawiał przegrywając wcześniej czy remisując.
Teraz pozostawia po meczach niesmak, rozczarowanie i brak wiary czy jeszcze w tym roku Kolejorz się podniesie.
Tak, tak to wygląda.

Dobre wrażenie zostało "rozcieńczone maksymalnie frajerstwem" i nic z tego dobrego wrażenia nie zostało. Co najwyżej zdziwienie " jak to mogło tak dobrze wyglądać"?
I gracze muszą przyjąć do wiadomości, że do klasy PRZYZWOITEGO europejskiego gracza brakuje im sporo. Inaczej ( jak bezpłciowy Marchwiński) obudzą się z tego snu z ręką głęboko w ligowym nocniku.

Dziwi mnie tylko ile to tych "zimnych kubłów wylanych na głowę" mogą przyjąć.
Amen... szkoda marnować czasu nad rozkminianiem -dlaczego? po co ? jak?





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

TO JUŻ JEST KONIEC......

....NIE MA JUŻ NIC, JESTEŚMY WOLNI MOŻEMY IŚĆ   :-) Po 10 latach ( tak tak) pisania bloga (najpierw na interiii, potem już na Goglu czyli "Luta z całej epy" i wreszcie tutaj) przyszedł ten  ostatni wpis. Coś się  skończyło czego oznakiem było coraz mniej ochoty we mnie  by "mielić słomę", wydziwiać na poziom polskiej "nogi". Sam zauważyłem że odstępy między wpisami  zaczęły rosnąć. A i nawet  kiedy tych wpisów było wcale sporo to i czytających mało. Czyli "rynek czytelniczy" padł i moje "piłkarskie objawienia" stały się niestety "mendzeniem i pojękiwaniem". Zapotrzebowanie na  pisaninę na tym blogu spadło więc  doszedłem do oczywistego wniosku, że szkoda zajmować miejsce na serwerze. "Dajmy szansę młodszym"... ha ha ha ha ha. Już raz dopadło mnie zniechęcenie, teraz po prostu utwierdziłem się w przekonaniu, że nie mam ochoty dalej ciągnąć tego bloga za nogi. Piszę to z szacunku dla tych co czasem TU zaglądali. Żeby w...

WIKTOR PLEŚNIEROWICZ

Wiktor Pleśnierowicz odchodzi z Lecha do... Miedzi Legnica ( 1 liga). Nie byloby w tym nic takiego gdyby nie : 1 - niedawno wrócił z rocznego wypożyczenia do Włoch a konkretnie do AS Roma. No.. do juniorów tego zespołu ( Primavera). 2 - odchodząc tam był zauważany jako "talent". Tym bardziej że ten "talent" wygrzebał z Aklademii Nenad Bjelica. Trener wypowiadający się o Wiktorze bardzo pozytywnie. I trochę ciągał go po obozach No tyle fakty.  Jak dla mnie już w momencie kiedy Pleśnierowicz "pakował walizki" do Włoch ten ruch rozbawił mnie. Zastanawiałem się na co liczył młody piłkarz. W Serie A trzeba być "kimś", nawet w Primaverze. A Wiktor był "nikim". Przeciętnie grał w MPolski Juniorów starszych 2018, przeciętnie grał w sparringach u Bjelicy, nawet nie zdebiutował w Ekstraklasie. No dobra.  Nie zadebiutował ale...nie bylo żadnego "ale".      Nic nie pograł w Primavera ( 847 minut zaledwie w rok!). Trochę podobnie jak Robe...

TiM SPIRIT (Lech-Zabrze 1-1)

 Można w drużynie kogoś lubieć lub nie. Generalnie nie ma to znaczenia kiedy przychodzi do meczu. Tak mówią sobie amatorzy w amatorskich ligach. Ten Czesiu który wszystkich wkurwia.... ale strzelił przecież ostatnio 2 bramki jest w sumie "w porzo". Wybiegając jesteśmy jako drużyna razem i jeździmy na dupskach. Kurde. Patrząc na Lecha widzę "pospolite ruszenie". Ludzi którzy dziś wstając złóżka patrzą w kalendarz i widząc wpisane "na dzisiaj" -MECZ Z GÓRNIKIEM ZABRZE. Myślą sobie - osz kurwa... dzisiaj? Poważnie? Po co? Znowu będą na nas gwizdać. No tak, ale NIKT nie gwiżdże na piłkarzy wygrywających. Jakie to proste. Lecha to zbieranina a nie drużyna ( o jaki ładny rym). Turyści- Rogne ( znowu "drobna kontuzja" w 91 minucie) Johanssonn ( no coś trzeba robić by skasować, na przykład pobiegać) Ramirez ( no ludzie przecież mam dobre chęci) Sykora ( jestem zajebisty bo byłem w kadrze Czech). To ci co od razu mi przychodzą na myśl. Lech to dzisiaj nie...